Styczeń 2017
Jak na razie styczeń nie jest za bardzo "zimowy". Kilka dni mroziło, miejscami nawet bardzo, troszkę posypało śniegiem. Ale rewelacji nie było. Przynajmniej w mojej okolicy.
Osobiście nie tęsknię za "wielką zimą". Fajnie jest, gdy wokół biało, czysto i bajkowo. Ale dla ludu pracującego to nie najlepszy czas, szczególnie dla tych, co pracują na zewnątrz. Już nie wspomnę o kierowcach, którzy nie tylko rano borykają się ze śniegiem i lodem.
Wszystko przed nami. Zima jeszcze się nie skończyła i pewnie niejedno ma nam do pokazania.
Zdjęcia z aktualnego styczniowego spaceru w lesie umieściłam w poście
Nowe nadzieje - styczeń 2017
A póki co - powspominajmy:
2010
Poniżej - zmarznięte ptaszki: drozd i kos.
13 - 14 stycznia 2017 - nareszcie sypnęło śniegiem. Po "leśnym" spacerze mogę w końcu przedstawić Wam aktualne fotki.
Ale najpierw piątek 13. Sypało śniegiem - od rana do wieczora.
Od rana do wczesnego popołudnia (widok z mojego balkonu) ...
... późne popołudnie (zdjęcia bez lampy błyskowej) ....
... i z lampą błyskową. Niby to samo miejsce a jakże inne widoki (na zdjęciu). Te białe plamki to padający śnieg, jakby ktoś nie wiedział.
A teraz "leśny" spacer 14 stycznia.
Powalony leśny olbrzym. |
Koraliki. |
Mroźny spacer 28 stycznia tego roku:
Grudzień 2016
Już ponad połowa grudnia minęła a śniegu nad morzem ani, ani. Posypało troszeczkę w listopadzie przez jeden dzień i tyle. Do wczoraj prawie dwa tygodnie padał deszcz. Jakaś "kichowata" ta pogoda w tym roku.
Postanowiłam więc przypomnieć nieco zimowych widoczków z lat poprzednich. Najpiękniejszy był rok...
2010
A to tegoroczny grudniowy wschód słońca widziany z mojego balkonu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będę usuwać wszystkie wulgaryzmy i seksistowskie propozycje.