Strasznie opóźniłam się z wpisami. Już prawie połowa lutego, a ja nie zaglądałam do mojej kuchni Waszymi oczami. Ale dni mijają tak szybko...
U mnie w kuchni zimowy standard: zupa, gulasz, kurczak w różnych odsłonach. Raz warzywne, raz grzybowe. Mam mało wybrednego męża - co ugotuję to bez grymasów zje. Nawet tę samą zupę będzie jadł przez 5 dni i zachwalał. CUDO nie mąż :))) :))) :)))
Czasem jednak muszę podbechtać jego kubki smakowe i dla "zdrowotności" (cielesnej i umysłowej) ugotować coś innego.
Dzisiaj proponuję:
NALEŚNIKI Z SEREM NA OSTRO
Składniki:Ciasto:
- 1/2 l mleka półtłustego (3,2 %), lub chudego (2%). Ja jestem zwolenniczką natury więc zawsze kupuję to najmniej odtłuszczone,
- 1 jajko,
- mąki tyle, aby ciasto było lejące się (najlepsza jest mąka "Wrocławska", używałam jej nawet do biszkoptów), w zależności od mąki około 1,5 - 2 szklanek (o pojemności 1/4 litra),
- posiekane drobniutko świeże zioła: koperek, natka pietruszki, bazylia (na szczęście żyjemy już w czasach, że można je kupić, a co bardziej zapobiegliwi, mający możliwości, hodują w doniczkach),
- może być coś pikantnego - posiekana jak najdrobniej papryczka chili lub podobna (wedle upodobań),
- zmiażdżony 1 ząbek czosnku,
- mój ulubiony lubczyk - szczypta,
- kilka kropli maggi.
- szczypta soli (na prawdę szczypta - tak między dwa palce), pieprz.
Nadzienie:
- 1/2 - 2/3 kg twarogu półtłustego (2 - 3 kostki),
- 1 jajko (przy większej ilości, np. kilograma twarogu, można dodać zamiast dwóch całych jaj tylko jedno jajko i żółtko),
- drobno posiekana papryczka chili (może być gotowa w proszku, ale to inny smak i należy uważać z ilością - "koniuszek" noża zastępuje kilka papryczek świeżych),
- zgnieciony lub drobniutko posiekany ząbek czosnku,
- jak najdrobniej posiekana 1 cebula (cebuli nie wolno trzeć na tarce - robi się gorzka i wydziela o wiele więcej swoich olejków),
- sól, pieprz do smaku.
Do smażenia:
- olej do smażenia naleśnikowych placków (kiedyś patelnię smarowało się tłustą skórką ze słonina wieprzową - pycha),
- odrobina masła do zrumienienia gotowych naleśników.
Najpierw przygotować należy nadzienie. Niech się "przegryzie". Mieszamy wszystkie składniki, smakujemy, ewentualnie dodajemy jeszcze jakieś przyprawy pamiętając o tym, że po podgrzaniu smak będzie intensywniejszy (np. bardziej słony lub pikantny).
Mieszamy składniki na ciasto. Najpierw mleko z mąką i jajkiem, Jeżeli ciasto jest za gęste dodajemy odrobinę wody (woda nawet jest wskazana, chyba że użyliśmy bardzo chudego mleka, wtedy dodajemy mleko). Ciasto najlepiej jest mieszać trzepaczką do jaj (nasze babki i matki stosowały tzw. mątewkę - ale jest to bardziej męczące niż trzepaczka). Ciasto jest dobrze napowietrzone i nie ma grudek. Ciasto musi być "lejące" (jak na nasze, polskie naleśniki).
Rozgrzewamy patelnię, smarujemy cienką warstwą tłuszczu (oleju, smalcu lub innego do smażenia). Patelnia z tłuszczem musi być bardzo gorąca. Inaczej nasz naleśnik nie wyjdzie. Nasze babcie i mamy mówiły, że pierwszy placek jest na próbę - ciasta, czy nie za gęste lub rzadkie, patelni - czy nie za zimna. Najczęściej pierwszy placek był nieudany - warto go dosmażyć i spróbować z nadzieniem (taka smaczliwka dla kuchcika). Jako dzieci czekaliśmy na ten pierwszy, nieudany placek :))). Jeżeli ciasto nie da się po wlaniu rozprowadzić po patelni równą, cienką warstwą - oznacza to, że ciasto jest za gęste. Jeżeli warstwa jest za cienka i przerywa się - jest za rzadkie ( takie "oczywiste" uwagi wpisuję dla młodych kucharek i kuchcików, którzy jeszcze nie znają kuchennych niuansów).
Smażymy cienkie placki z obu stron na lekko rumiano.
Pamiętajmy, że będą jeszcze podsmażane z nadzieniem. Usmażone placki (naleśniki) odkładamy na duży talerz.
Nie radzę zawijać od razu:
- są bardzo gorące,
- świeże mogą pękać na zagięciach.
Najlepiej usmażyć wszystkie i wtedy zająć się zwijaniem z nadzieniem.
Wedle upodobań - w "kopertę" lub w "rulonik". Ja preferuję kopertę - naleśniki po 4 szt, ładnie mieszczą się na patelni.
Po ułożeniu nadzienia na połówce placka przykrywamy je drugą połową. Aby naleśnik nie pękł, przed następnym złożeniem, należy pośrodku delikatnie zrobić rowek i dopiero wtedy składać na ćwiartkę.
Po przygotowaniu całego "zestawu", przed podaniem na stół, naleśniki należy na małym ogniu (w celu dotarcia ciepła do środka i zmiękczeniu świeżych dodatków typu: cebula, czosnek, zioła), przesmażyć na odrobinie masełka (jak ktoś ma awersję do masła - może być olej, ale masło nadaje smak i odpowiedni rumieniec).
Trochę pracochłonne - ale jaki efekt!!!!
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będę usuwać wszystkie wulgaryzmy i seksistowskie propozycje.