Las i jego tajemnice

Moja BORELIOZA, czyli UWAŻAJCIE NA PAJĄKI !

Sopot, 30.03.2017

Witajcie drodzy czytelnicy.

Tak jak kiedyś obiecałam, tak dzisiaj czynię.
Obiecałam opisać moja przygodę z BORELIOZĄ.

Wiosna już się zaczęła. Okres wiosenno - letnio - późnojesienny sprzyja robalom. Szukają jadełka - naszej krwi. A czasem się bronią - niechcący gryzą.

BORELIOZA - ciężka choroba, opisywana jako "choroba odkleszczowa" (tutaj  nie będę opisywać szczegółowych objawów, można znaleźć w internecie - są wiarygodne). Lekarze tak twierdzą, w internecie można wyczytać dużo na ten temat. Ale tylko kilka osób mówi, że boreliozy nabawiło się nie po kleszczu, ale po ugryzieniu innych stawonogów (pająków, komarów).

Kleszcz jest "pajęczakiem". Do rodziny Pajęczaków należą (jak nazwa wskazuje) także pająki. Fakt, rzadko nas gryzą - a jednak!!! Skąd więc przekonanie, że boreliozę można "złapać" tylko od kleszcza? A no stąd właśnie, że ugryzienia naszych polskich pająków są rzadkie i mało zgłaszane. Najczęściej zgłaszane są ugryzienia kleszczy.
Trafiłam też na zapis o boreliozie po ugryzieniu komara. Wcale się nie dziwię. Wszak komar (komarzyca) żywi się naszą krwią. Z osoby zarażonej może przenieść bakterie na inną osobę. Mechanizm jest podobny do tego, jaki stosują kleszcze.

Wędruję po naszych polskich lasach już ponad 60 lat. Po Trójmiejskim Parku Krajobrazowym prawie 35. Co sezon wiosenno - późno jesienny przynosiłam (przynosiliśmy z mężem) do domu, po każdym spacerku, od 2 do 10 kleszczy (bywało więcej). Dlaczego do domu? Bo małe kleszcze czekały na okazję. Przynoszone były z koszem pełnym ziół. grzybów itp. Na butach. Mitem jest, że do lasu, w którym są kleszcze, trzeba być ubranym niemal w "ognioodporne" ubranie. Przynosimy je na wszystkim. Skąd wiem???
Bo po każdym spacerku ubranie było trzepane, prane, włosy wyczesywane. Razem z małżonkiem oglądaliśmy każdy "zakamarek" naszego ciała. Kleszcze, zwłaszcza "nimfy" (maluchy jeszcze niedorosłe), pojawiały się na naszych ciałach po dobie lub dwóch.
Moje szczęście - jestem uczulona na ich ugryzienia i jak tylko mnie coś zaswędzi (w okresie "kleszczojadów") wiem, że muszę szukać "ujada".

W zeszłym roku (2016), tak już od wiosny, zaczęły boleć mnie stawy barkowe. Do tego stopnia, że ograniczały mi ruchy rękami. Nie mogłam się uczesać, podciągnąć majtasów, nie mówiąc już o innych, codziennych czynnościach. Ortopeda zalecił mi badania na boreliozę.
Wzięłam skierowanie, popędziłam do Zakładu Chorób Zakaźnych w Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej - ta placówka miała podpisany kontrakt z NFZ. Spotkało mnie rozczarowanie - zostałam zapisana na ... koniec czerwca 2017, czyli osiem miesięcy oczekiwania na same badania krwi (wcześnie wykryta borelioza daje się wyleczyć w ciągu 2 - 3 miesięcy). Ja tyle nie chciałam czekać - zapłaciłam, zrobiłam badania. Wyszło, że jestem zdrowa. :))))

I tutaj zaczyna się moja prawdziwa opowieść o BORELIOZIE.

Miesiąc później szłam do sklepiku osiedlowego. Po chodniku przy trawniku. Pierwsza dekada listopada, ciepełko. Hanusia w długiej, domowej spódnicy, półbutkach. Nagle coś mnie zakłuło z tyłu w łydkę, tuż nad skarpetką. Sądziłam, że to w skarpetkę wbiła się jakaś igła leśna. Otarłam nogę o nogę i poszłam dalej. Po, może trzech krokach, znowu coś mnie ukłuło. Wtedy to "przejechałam" palcami po skarpetce, a nie wyczuwając żadnej igiełki, "trzepnęłam nią". Kłucie zniknęło.
Zapomniałam o tym. Aż do następnego wieczoru. Wieczorem następnego dnia, myjąc nogi, zauważyłam na tylnej części uda zaczerwienienie i siną pręgę biegnącą między dwoma śladami po ugryzieniu. Te ślady były wyraźne. Nie jakieś małe zaczerwienienie jak po ugryzieniu komara. Wyraźne, podwójne dziurki. I zasinienie między dwoma miejscami ugryzienia też wskazywało na coś innego niż leśna igła lub kleszcz. Już widziałam, że zostałam ugryziona przez pająka (troszkę interesuję się sprawami ugryzień i zapobieganiu działania jadów - jestem "leśna"). Co prawda, nie wiem jakiego (stawiam na któregoś Kątnika). Faktem jest, że najpierw odkaziłam sobie to miejsce, przyłożyłam okład z ziół neutralizujących jad. Ale stan zapalny nie znikał. Zasinienie zlikwidowałam w ciągu doby - rumiany "placek" powiększał się i nie znikał. Po dwóch tygodniach (!) dokładnie wypełnione rumieniem "pole" zaczęło w środku blednąć, a na zewnątrz utworzył się okrąg. Wtedy już byłam pewna, że to BORELIOZA.


Tutaj bardzo wyraźnie widać tzw. "rumień wędrujący". Od miejsca ugryzienia (czerwona kropka pośrodku) wędruje coraz dalej po skórze.

Pierwsze ugryzienie (niżej) szybko się zagoiło i dzisiaj nie ma już śladu. Wyglądało na groźniejsze. Drugie ugryzienie jest mniej widoczne (ok. 7 cm powyżej) do dzisiaj zostawiło ślad. Najpewniej to drugie ugryzienie pozostawiło w skórze groźne bakterie. Stanowiło centrum okręgu rumienia.

Zgłosiłam się do swojej lekarz rodzinnej. Niestety - termin za tydzień! Kiedy w końcu dostałam się do niej to jeszcze mnie zrugała, że tak późno. A czy to moja wina? Faktem jest, że mnie wyleczyła.
Najpierw 2 tygodnie antybiotyku na rumień (objawy skórne). Później, ze względu na długi termin we wspomnianej placówce chorób tropikalnych i zakaźnych, wyprosiłam 2 miesiące drugiego antybiotyku z gatunku "tetracyklin" (mają to do siebie, że niszczą także "nienarodzone" krętki boreliozy).

UDAŁO się (chyba?).
Badania po leczeniu zrobiłam oczywiście na własny koszt (testy są drogie). Na razie wyszły ujemne. Ale ... Tfu, tfu, tfu !!!!!! Przez lewe ramię i odpukać w niemalowane...
Te bakterie (krętki boreliozy) są bardzo złośliwe. Potrafią utajnić się w organizmie i "wypłynąć" po kilku latach. I są BARDZO  ZŁOŚLIWE!

Tyle lat kąsały mnie kleszcze. A raz użarł mnie pająk i to akurat ten zarażony.

PAMIĘTAJCIE!!!!
Każde ugryzienie "robala" należy ODKAZIĆ - najlepiej spirytusem salicylowym lub zwykłym. Jeżeli nie mamy i jesteśmy w plenerze - stosujmy dostępne zioła jako nacierania i okłady (krwawnik, babka lancetowata, jastrzębiec kosmaczek).
Jeżeli stan zapalny (zaczerwienienie) nie zniknie w ciągu doby lub nie zacznie znikać - należy PILNIE zgłosić się do lekarza.

I druga uwaga:
NIE  DAJCIE  SIĘ  ZBYĆ  LEKARZOWI  PO  DWÓCH  TYGODNIACH  LECZENIA  BORELIOZY  ANTYBIOTYKIEM.
To jest dopiero zwalczenie pierwszych objawów. Krętki boreliozy tylko czekają w naszym organizmie, aż skończymy leczenie antybiotykiem. Jeżeli leczenie nie będzie kontynuowane silniejszym antybiotykiem (niestety) - czeka nas koszmar i wielomiesięczne, jeżeli nie wieloletnie, leczenie.

5 komentarzy:

  1. No cóż, z boreliozą niestety nie ma żartów. Szybka diagnoza i wdrożenie odpowiedniego leczenia są kluczowe. Gdy zostałam ugryziona przez kleszcza i zdiagnozowano mi boreliozę, zainwestowałam dodatkowo w lecznicze mieszanki ziół, które pomogły mi szybciej wrócić do zdrowia. Takie borelioza zioła znajdziecie m.in. tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja stosowałam i nadal stosuję herbatkę z czystka. Też pomaga. Życzę zdrowia.

      Usuń
  2. Ja też mam borelkę - "starą" od pająka... 2 małe ugryzienia... i "nową" od strzyżaka... ehh...

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety sama choroba jest bardzo straszna i nikomu nie można jej życzyć. W sumie leczenie boreliozy https://apteline.pl/artykuly/borelioza-leczenie-jak-zapobiec-boreliozie/ jest bardzo ciężkie i zdecydowanie lepiej jest temu zapobiegać aniżeli leczyć. Dlatego po prostu uważajmy na siebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wracam do boreliozy w mojej rodzinie tym razem. Córka miesiąc temu została ugryziona w przedramię przez "coś". Prawdopodobnie pajączek w ogródku. Przez tydzień ramię spuchło jej, pojawił się rumień, nie taki klasyczny jak kółko. Ale wędrował. Kazałam jej zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu i na wszelki wypadek zrobić badania (oczywiście płatne) na boreliozę. Lekarka stwierdziła, że to tylko uczulenie i przepisała jej lek na uczulenie. Po trzech tygodniach od ukąszenia przeszły wyniki na boreliozę - pozytywne!. A co na to lekarz rodzinny? Że chociaż wynik jest pozytywny to organizm córki sam zwalczy bakterie. A badania należy powtórzyć za następne trzy tygodnie. Bo, według tej pani doktor, boreliozę przenoszą tylko kleszcze. NIE jest to PRAWDA. Wszystkie pajęczaki mogą nas zarazić BORELIOZĄ. Teraz z córką szukamy kompetentnego lekarza. Sugerowałam jej swoją panią doktor. Jeszcze nie wiej, czy się zgłosiła.Tylko terminy są długie a tu czas "goni"!!!!

    OdpowiedzUsuń

Będę usuwać wszystkie wulgaryzmy i seksistowskie propozycje.