Las i jego tajemnice

środa, 17 maja 2017

Zawilcowy zawrót głowy - kwiecień 2017

Sopot, 14 - 16. 05 2017 (za kwiecień)

Witajcie po długiej nieobecności.

Nie było to moją winą w 100% - los tak chciał.
Zwlokłam się z łoża boleści, na którym odgniatałam gnaty przez miesiąc, leżąc jak rozdeptana żaba.
Ale już dość - chociaż boli, kilka chwil muszę poświęcić moim "fankom i fanom".

Parę słów wyjaśnienia: Za mną kilka tygodni boleści po złamanych żebrach. Ani się ruszyć, ani posiedzieć. Koszmar! Do WC (nie mylić z WC - Kwardrans Cejrowskiego) potuptanie zajmowało mi około 10 minut. Nie będę tu opowiadać o mękach na ... Nie jest to temat posta.

Chociaż mamy już maj, muszę kilka słów napisać o kwietniu.
Moja tegoroczna przygoda z kwietniem w lesie zaczęła się pierwszego i skończyła drugiego. Na całe szczęście mam wspomnienia z poprzednich lat. Chociaż te dwa dni w kwietniowym lesie pełne były ..........

Zawilców!!!! Zawilcowy zawrót głowy. Gdzie nie spojrzeć - zawilce. Prawie cały las obsypany białym, zawilcowym śniegiem. Coś pięknego! Zielono i biało. I ciepło.
Co prawda to ciepełko nie trwało długo, ale....
Miło było popatrzeć, jak przyroda budzi się do życia - codziennie co innego można było dojrzeć.


Żuk, popularnie zwany Gnojarz, właśnie wydobył się z zimowej kryjówki i nawet jeszcze nie oczyścił się z piasku.












Samiec Oleicy dziarsko wędrował przez ścieżkę poszukując wybranki swojego serca.












Leszczynowe "kotki" kusiły żółtymi pręcikami.

Jesion wypuścił pierwsze pączki swoich kwiatów, które później zwisając gronami, będą czekały na zapylenie i wydanie owoców.

Żółte "słoneczka" podbiału rozweselały leśną wędrówkę.
"Śpiewające Źródełko" zapełniło się skrzekiem.
Motylek "Cytrynek" przysiadł sobie na starym liściu.


Wędrowanie leśnymi ścieżkami, gdy świeci słoneczko, jest cudowne. Szczególnie wiosną. Co chwilę widać coś nowego. Jeżeli chodzi się na spacery codziennie i obserwuje, można zauważyć różnicę. Coś, co jeszcze wczoraj było szaro - bure dzisiaj jest bardziej zielone. W ciągu nocy, szczególnie ciepłej (wystarczy ok 5 st. C), cała zieleń aż pcha się do życia. Drzewa są bardziej cierpliwe - ich liście czekają na "wybuch" troszkę dłużej niż poszycie i owady. Ale już na początku kwietnia widać na czubkach pączków zielone zawiązki.

Podczas leśnych wędrówek odwiedziliśmy alejkę ze starymi dębami i bukami. Teraz, kiedy nie ma jeszcze liści, a krzewy jeżyn i inne wysokie rośliny nie zasłaniają pni, najwyraźniej widać ich ogrom.

Małżonek, wcale nie taki mały chłop, posłużył jako "przymiar" do porównania wielkości drzew.
Wszystko z dnia na dzień rozkwita, pnie się w górę, wypuszcza nowe pędy.

Zakwitła Gwiazdnica pospolita tworząc małe, biało zielone kępki.


Pierwsze listki poziomek jaśniały pośród zeszłorocznego igliwia.

Młode liście pokrzywy zdążyły już podziurawić jakieś robaczki.















W ogródku pod blokiem kwitły jeszcze krokusiki, a szafirkom i tulipanom urosły liście. Niedługo będą kwitły ciesząc oko barwami wiosny.


Żeby mi nie było całkiem smutno, że nie mogę wiosny oglądać w lesie, kochany synek przyniósł mi do domu piękny bukiet - CHASZCZ. Tak go nazwał, a nazwa bardzo mi się spodobała. Chaszcz był ze mną prawie dwa tygodnie. Co prawda w ciągu kilku dni strasznie mi naśmiecił opadającymi płatkami kwiatów wiśni, ale bardzo cieszył.


Tyle o kwietniu.
Ominął mnie jeden z piękniejszych widoków w naszym lesie - kwitnienie dzikich czereśni, których biel kwiatów odbijała się wręcz jaskrawo na tle ciemnej zieleni świerków.

Miłych spacerów i do zobaczenia .....