Las i jego tajemnice

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Lato tak szybko umyka - lipiec 2017


Dopiero cieszyliśmy się pierwszymi listkami i kwiatkami. A tu już połowa lata za nami. Jak ten czas szybko umyka :(((

Kiedy byłam dzieckiem zdawało się, że dni są bardzo długie. Był czas na wszystko - na szkołę i odrabianie lekcji, na pomoc rodzicom i przypilnowanie młodszego braciszka. I na zabawę na podwórku z koleżankami.

A teraz - dni wydają się krótsze. Niby wstaję o 5,00 - 6,00 rano. Zjem z mężulkiem śniadanko, odleżę z pół godzinki, zajmę się domowymi sprawami - zakupy, zgarnięcie kurzu z półek (odkurzaczem "jeździ" małżonek), pranko (synek dostarcza duuużooo prania), obiadek, "zawiązanie sadełka" po obiadku (ok. 1,00 - 2,00 godz.) i już jest wieczór. Jakiś mały podwieczorek, obejrzenie filmiku z mężem i ... kolacja. On do pracy, ja w domu planuję następny dzień.
To jest jakiś koszmar. Gdzie te godziny na relaks????

Skubię trochę godzin rano na spacerki po lesie. Godzinka, dwie. I zaraz mnie wzywa "obowiązek" - PHYYY... jak to mówią moje kocice.


Ale - bywają piękne dni. Z każdej godziny można wycisnąć, jak cytrynkę, sporo radości.

A jaki był lipiec w naszym lesie?

Sopot, 06 - 07.07.2017.

Las chaszczami porósł.

Nawłoć kanadyjska przygotowuje się do kwitnienia żółtymi kwiatami. Będą nam towarzyszyć do późnej jesieni.

Tu i tam bodziszki świecą fioletowymi kwiatkami.

Za kilka tygodni w tym miejscu wyrośnie nieprzebyty "busz".

Nasze pierwsze, lipcowe zbiory.
W czerwcu i na początku lipca prawie nie było grzybów w naszej okolicy. U nas zawsze są później niż w centralnej lub południowej Polsce. Z reguły różnica dwóch tygodni. W tym roku zbiesiły się całkiem. Prawie ich nie ma. A co dziwniejsze - nie ma też niejadalnych (lub jadalnych tylko RAZ).
Lipiec zawsze był miesiącem największych zbiorów - w tym roku chyba niewiele nazbieram. Całe szczęście, że mam jeszcze zapas z zeszłego :)))

Sopot, 08 - 09.07.2017

Pośród tych letnich już zieloności trafiały się kolory.

Jarzębina (kalina) koralowa radowała oczy czerwienią owoców.

W niektórych miejscach las wyglądał jak dżungla.

Stary modrzew, strażnik rezerwatu przyrody, położył się zmęczony stałym czuwaniem.

Pośród suchych liści bukowych ukrył się borowik ...

... a i tak go wypatrzyłam :)

Ten wyrósł tuż przy ścieżce - piękny okaz :)

Ten prawdziwas z kolei schował się przed wzrokiem męża pod kępą trawy. Przed moim okiem nie umknął.

Przy leśnej ścieżce kwitła fioletowa głowienka pospolita ...

... i śliczne, fioletowe dzwoneczki.

Czworolist, który niedawno chełpił się żółtymi gwiazdeczkami kwiatów, teraz dumnie pokazuje swoje fioletowe jagody.
Sopot, 11 - 13.07.2017

Już prawie płowa lipca. Na drzewach i krzewach, na roślinach zielnych są pierwsze owoce. Niektóre już dojrzały, inne dopiero zawiązują owocniki. Las zrobił się intensywnie zielony, poprzetykany niekiedy drobnymi kwiatkami, głównie przy ścieżkach i leśnych duktach.

Woda w bagienku na Uroczysku przybiera intensywny, brązowy odcień. 
Już dawno wyklute żabki powędrowały w sobie znane strony. "Uroczysko" zrobiło się ciche i spokojne. Tylko zapach gnijących liści i innych roślinnych odpadków już z daleka oznajmia, że zbliżamy się do leśnego bagienka.

Pod krzewem jeżyny skrył się maleńki krzaczek malin.
Sopot, 28 - 29.07.2017

I skończył się lipiec. Leśne wędrówki, dla zdrowotności oczywiście, stawały się coraz cichsze. Coraz mniej ptactwa świergoliło. Czasem odezwał się dzięcioł lub zaszczebiotały sikorki. A tak ogólnie - cisza.

Grzybów w zasadzie brak. Przy bardzo dużym szczęściu można w naszej okolicy znaleźć jakieś pojedyncze sztuki, których nikt nie zebrał lub nie zjadł ślimak.

Ślimaki nagie - szare, czarne, rude, brązowe. Okropne brzydale bez domków. W tym roku wyjątkowo się rozpleniły i zżerają wszystko. Nie gardzą nawet kocimi chrupkami, o czym miałam okazję przekonać się będąc na działce. Czego kotki nie zjadły - zjadły ślimaki.

Sporo padało, wręcz nawet lało. Ciepłe noce powinny sprzyjać wegetacji grzybów. A tu nic. Nawet tych niejadalnych. Ślimaki rzucają się na te nieliczne kurki, które urosły.

Po blisko trzech godzinach łazikowania i wdrapywania się po naszych wzgórzach morenowych, niczym "kozica nadmorska", nie czułam nóg. A efekt mniej niż marny. Jak ja zazdrościłam znajomej Kasieńce, która na G+ prezentowała pełne kosze grzybów!

Nie pamiętam nazwy tego grzyba. Prezentował się okazale i nie była to opieńka.

Ukrył się pod trawą i może dlatego ślimaki go nie znalazły?

Paprocie i pokrzywy utworzyły leśny busz nie do przebycia (bez maczety nie przejdziesz).

Jeden z kilku nielicznych skradziony ślimakom :)))

I tak minął mi lipiec.

Spokojnie, ciepło i w większości czasu deszczowo. Łapałam chwile, kiedy nie padało i wędrowałam poszukując leśnych ciekawostek. A może nie tylko ciekawostek? .....

Do zobaczenia w sierpniu :)))

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Zielono mi - czerwiec 2017

Sopot, 20.06.2017

Witajcie.

Postanowiłam troszkę na bieżąco popisać. Wspomnienia i tak zostaną wspomnieniami i już nie uciekną (zdjęcia mi przypomną, jak to było).
Chciałam opisać swój wypad na działkę w Osieku. Ale postanowiłam Osiekowi poświęcić osobny rozdział - od początku po chwilę obecną. Tam tak dużo się zmieniło od czasu, kiedy kupiłam "gołe" pole. Tylko nie wiem czy w formie posta czy stałej strony na blogu. Ilość stron co prawda jest ograniczona i już mam plana, jak je zagospodarować. Plany jednak można zmieniać. Pomożecie???

Wracam do teraźniejszości (no może niedalekiej przeszłości), którą spędzam w naszym Trójmiejskim Parku Krajobrazowym.

Już prawie koniec czerwca. Umknął jak strzała. Jeszcze nie zdążyłam się nim nacieszyć a tu zaraz lipiec.

Początek czerwca nie obfitował w spacery. A przynajmniej nie w zdjęcia. Zajęta byłam "prezentem" od córki, jej 5-cio letnią kotką Tosią, i moją, również 5-cio letnią, kotką Planetką. Panienki niezbyt przypadły sobie do gustu, szczególnie Tosia. Do dzisiaj prycha  jak tylko Planetkę zobaczy. A ponieważ w planach miałam 10-cio dniowy wypad na działkę, musiałam jakoś koteczki pogodzić w ciągu 5 dni. Okazało to się zbyteczne w plenerze - obie jak miód dla siebie. Powrót do domu był (i jest) jednak bolesny. Cóż - czas pokaże co z tego będzie.

Regularniejsze spacerki po naszym lesie zaczęłam po powrocie z wypadu - czyli 20 czerwca. Ależ ten las szybko się zmienił. Za szybko.

Zieleń pociemniała, kolory inne niż zielony prawie znikły. Pozostał jeszcze brąz starych liści i szyszek.

Pod słońce liście jaworu wyglądają jak złote.
Osiedlowy jawor, jeszcze nie tak dawno kwitnący, ubrał się w czerwono - żółte "noski".


Brzeg lasu, przy ścieżce, porósł kwitnącą na biało Trybulą leśną. Razem z innymi roślinami stworzyła nieprzebyty gąszcz.


Kawałek dalej Jaskier rozłogowy przełamywał zieleń złocistymi kwiatkami. Takie wesołe, żółte plamki przywoływały uśmiech.


Ulotnił się już delikatny zapach kwitnących klonów i słodki zapach majowych lilaków (zwanych bzem). Powietrze za to intensywnie pachniało kwieciem Czarnego bzu. Jest tych krzewów u nas sporo i zapach jest intensywny. Miły dla nosa. Lubię, kiedy kwitną sprawiając "niespodziankę" na tle ciemnej już, letniej zieleni.

Kwitnące Jeżyny zapowiadają obfity plon. 
Kilka lat temu zrobiłam nalewkę "jeżynówkę" z miodem (nie używam do nalewek cukru). Pycha!!! Nie postała długo :)))

Na razie jeszcze pojedynczy kwiat Przetacznika leśnego umilił mi spacer.
Jest to roślinka płożąca, tworząca spore poletka. Przeniosłam jej małą sadzonkę na działce do swojego skalnego ogródka i po dwóch latach mam obrośnięty spory kawałek pagórka. Ma bardzo wdzięczne, delikatne kwiatki.

Młody Buk.
Niedawno jeszcze listki tego buczka były wiosennie jasnozielone, prawie przeźroczyste. Teraz zmieniły kolor na oliwkowo - brunatny. Nie wiem od czego to zależy. W naszym lesie co jakiś czas można spotkać takie kolorowe buki - małe i duże. Później znowu przybierają barwę zieloną.

Przytulina czepna.
Niedawno jeszcze, może ze dwa tygodnie temu, bieliły się całe łany tej przytuliny. Teraz kwiatki zamieniły się w czepne kuleczki - utrapienie zwierząt i ludzi. Miałam kiedyś psicę - cocker spanielkę. Obranie jej po spacerze z tego zielska to była masakra. Ja też, szczególnie w okresie grzybowym, na skarpetkach i spódnicy przynoszę sporo tych zielonych kuleczek. :)))

W pewnym momencie natknęłam się na Firletkę poszarpaną.
Bardzo lubię fioletowe kwiatki firletki. A tu tylko jedna sztuka w całej okolicy. Ciekawe, skąd się wzięła w środku lasu?


Stary pień obrósł istnym ogrodem. Bardzo ładna kompozycja stworzona przez naturę.


Pośród starego listowia zauważyłam, zdmuchnięte przez wietrzysko, gniazdo. Najprawdopodobniej Drozda śpiewaka. Dla porównania wielkości - foto ze starą baterią "paluszkiem" (nie została w lesie, trafiła do odpowiedniego śmietnika - bateria oczywiście). Gniazdko pozostawiłam tak jak je znalazłam. Ale przyjrzałam się jego konstrukcji. Bardzo zmyślne. Najpierw z gałązek, mchu i różnych, półzdrewniałych pędów zrobiona była otoczka. Potem to wszystko wylepiono jakby masą papierową. Zadziwiające, jak taki mały ptaszek potrafi dzióbkiem zrobić masę z próchnicy i wylepić nią gniazdo.

Bukowe "szyszki".
Widać, że pełnia lata coraz bliżej. Na bukach pojawiły się już zielone, kolczaste owocniki.
Tak szybko z kwiecistego maja czy początku czerwca przyroda zmienia świat w "kosz" pełen owoców.

Tyle razy chodziłam po tych samych zagajnikach, a dopiero teraz zauważyłam te dwa buki w miłosnym uścisku.
Jest w naszym rejonie TPK taki zagajnik, który córka nazwała "Las niewymowny". Tam dopiero drzewa, głównie buki, pokazywały zadziwiające kształty. A dlaczego "niewymowny"? Zgadnijcie sami - ja brzydkich słów nie używam. Jak znajdę zdjęcie - pokażę.


Odpoczywając na pniu starej brzozy powalonej przez wiatr delektowałam się widokiem pląsających po poszyciu plam słońca. Och.... Jak przyjemnie... Zostaję tu do zimy... :)))


Wietrzysko z poprzednich dni pozrzucało sporo klonowych "nosków". Zieleniły się jaskrawo na szaro - burej ścieżce.

Trędownik bulwiasty.
Trędownik sprawił mi nieco kłopotu. Nie chciał się sfotografować. Na 20 zdjęć tylko jedno wyszło w miarę porządnie. Czy Wy też tak macie, że czasem jakaś roślina czy zwierzę nie chce fotki i wszystkie zdjęcia, bez względu na ustawienia aparatu, wychodzą zamazane? Bo ja czasem tak mam. Tutaj był to trędownik. Ogólnie nie lubią być fotografowane przeze mnie pająki krzyżaki. Jeszcze nie mam żadnego przyzwoitego zdjęcia tego pajączka. A przecież w lesie jest ich tyleeee.....
Trędownik bulwiasty coraz częściej jest widoczny w naszym lesie. Kiedyś zajmował tylko jedno siedlisko. Teraz rośnie prawie wszędzie. Ładna roślinka o drobnych, ciekawych kwiatkach.

Niecierpek drobnokwiatowy.
W miejsce uschniętych już, niegdyś zielonych liści zawilców, wyrastają Niecierpki drobnokwiatowe. Całe ich łany zaścielają ściółkę leśną, zakrywając butwiejące liście. Niecierpek lubi cień, ale tak nie do końca. Jest go u nas bardzo dużo na wycinkach. Niestety, w tych miejscach rzadko rosną wtedy grzyby.

Kuklik pospolity.
Tu i tam z przydrożnej zieleni wyskakiwało żółte oczko Kuklika pospolitego. Urocze kwiatki. Wyglądają jak namalowane przez zdolnego artystę. Natura to jednak zdolna "bestia".

Czosnaczek pospolity.
Kwitnący jeszcze tydzień temu czosnaczek tworzy teraz plątaninę strąków. Niedługo zacznie się rozsiewać by w przyszłym roku znowu cieszyć nas bielą kwiatków.

Konwalia dwulistna.
Przegapiłam okres kwitnienia konwalii dwulistnej (byłam na małych wywczasach). Teraz już tylko czekać, aż zielone "jagódki" zrobią się czerwone i ozdobią las nowym kolorem.


W drodze powrotnej przyglądałam się sąsiedzkim płotom. Płatki białych kwiatów Tawuły już opadły, a szypułki po nich utworzyły osobliwą koronkę.


A w przyblokowym ogródku zakwitła "dzika róża". Wsadziłam nos w jej kielich i napawałam się przepięknym zapachem.

Tyle na dzisiaj. Życzę miłego czytania i oglądania. Pa....

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Wiosna - maj 2017

Sopot, 05.06.2017. - Majowe wspomnienia

06.05.2017

Początek maja był dla mnie nieco ciężki. Poruszałam się jak ślimak, daleko chodzić nie mogłam. Pęknięte żebra jeszcze bolały - ale już 6 maja potuptałam do LASU. na malutki spacerek, po równym - absolutnie nie po górkach. Spacer był tylko kółeczkiem półgodzinnym, u nas o równy teren jest ciężko.

Ale LAS mnie zachwycił.
Wszędzie biało. Do bieli zawilców dołączyły łany kwitnącej zajęczej koniczynki.



Las był jeszcze "przejrzysty" - pojawiające się młode liście, głównie na bukach, nie zasłaniały przestrzeni. Można było nadal spoglądać daleko pomiędzy drzewami i krzewami.


Młode liście, jeszcze jasnozielone, prawie przeźroczyste, ukazywały swoje piękno wiosennej zieleni.


Przez delikatne i niewielkie liście prześwitywało Słonko ogrzewając poszycie lasu.


W górę strzeliły liście konwalii majowej. Cały łan zieloności. Jak zakwitną - będzie pachniało w całym lesie.


Od kilku lat pojawiają się pośród białych zawilców różowo - fioletowe. Jest ich u nas coraz więcej.
Nie znalazłam w żadnym ze swoich wielu albumów "roślinnych" wzmianki o fioletowych zawilcach. Kwitną nieco później niż białe, może o tydzień lub dwa, ale są miłą odmianą wczesnowiosennej bieli.


Mały jesion wystawił swoje listki do słonka. W tym świetle wyglądają jak żółte latarenki.


Wszędobylski czosnaczek (wspaniałe zioło, ale trzeba uważać w jego stosowaniu - ma właściwości rozwalniające) zawiązał już pierwsze pączki. Niedługo zakwitnie bielą, tworząc zielono - biały kobierzec.


W powietrzu unosił się słodki zapach kwitnących klonów. To przecież WIOSNA!


Wracając do domu po króciutkim spacerku, na obudowie osiedlowego trawnika na skarpie, znalazłam pierwsze w tym roku grzybki. Na pewno nie są jadalne - ale zawsze grzybki.


Osiedlowy rokitnik srebrzył się młodymi listkami. A "przyblokowy" ogródek zakwitł złotym kwieciem ostrokrzewu.



Na płocie sąsiedzkiej posesji tawuła też już miała pączki. Niedługo zakwitnie tworząc biały żywopłot.


Ponieważ przegapiłam, ze względu na dolegliwości, kwitnienie dzikich czereśni w naszym lesie, niespodziankę sprawiła mi wisienka "osiedlowa". Wyrosła za płotem prywatnej posesji i sobie rośnie, ciesząc kwieciem wszystkich, którzy wiosną idą do lasu.



Ale najpiękniejszy był "leśny koncert".
Pośród chórów ptasiej drobnicy, która usadowiła się wysoko wśród konarów drzew, słychać było piękny śpiew drozda - solisty. Czasem do wtóru odezwała się zięba lub rudzik, a z oddali dochodził flet kosa. Dzięcioł wybijał takt stukając dziobem w uschnięty konar.
Cudowna pieśń wiosennego lasu.

10 - 11.05.2017

Dziesiątego maja miałam wyznaczoną wizytę u lekarza. A tu ..... 




... zima.  Z nieba spadały wielkie, mokre płatki śniegu. Przez około trzy godziny napadało prawie 10 cm. Nie nadążałam zgarniać śniegu z samochodu. W końcu dałam za wygraną i sobie pojechałam. Po południu spadł deszcz, a już następnego dnia wypogodziło się, śnieg stopniał całkowicie i można było pójść na mały spacerek.

Młody klonik dumnie prężył swoje jasnozielone cztery liście, jakby chciał powiedzieć: "Niedługo będę duży!".


Na konwaliowych liściach pozostały jeszcze krople deszczu, a może roztopionego wczorajszego śniegu?


Pośród wszechobecnej jeszcze białości leśnego kwiecia zaczęły pojawiać się inne kolory: żółty, niebieski, fioletowy. Samotny fiołek leśny dumnie pysznił się przy ścieżce.


Młoda jarzębina wyciągała do słońca swoje chude gałązki. Może kiedyś uda jej się dosięgnąć światła, obecnie zasłanianego przez korony wielkich sosen.


Przy drodze coraz bujniej rósł czosnaczek ciesząc oczy białymi kwiatkami.


 Już niedługo w powietrzu rozejdzie się zapach bzu ...


... a konwalia dwulistna rozwinie swoje "pierzaste" kwiatki.


 Po śnieżycy nie został nawet ślad. Tylko temperatura raczej jeszcze nie majowa.

12 - 14.05.2017

Z całą radością wiosny chodziłam wytrwale na krótkie spacerki, odkrywając coraz to nowe przejawy tej radosnej pory roku.
A przyroda jakby się spieszyła, aby nadrobić pierwsze, zimne majowe dni.

W ciągu dwóch dni z zalążków kwiatów gajowca żółtego rozwinęły się kosmate "paszczki".



Wśród niewielkich kępek kwitnących jeszcze białych zawilców gajowych rozwinęły swoje płatki zawilce żółte ...



Czworolist pospolity ukazał swoje delikatne kwiatki, które między dużymi, zielonymi liśćmi wyglądały jak małe gwiazdeczki.


Niebieskie barwinki i niezapominajki świeciły błękitem pośród wiosennej zieleni,



Coraz więcej pojawiało się pięknych kwiatów gwiazdnicy pospolitej, tak delikatnych i kruchych.


Nagie jeszcze gałęzie topoli świeciły w majowym słońcu, odbijając się srebrzystym blaskiem na tle błękitnego nieba.


Maj jest jednym z najpiękniejszych miesięcy w naszym kraju. Życie roślin i zwierząt, na początku miesiąca jeszcze uśpione, przyczajone, nagle "wybucha" i zmienia świat w mgnieniu oka.
Szkoda, że maj tak szybko minął.

Cdn...

Kochani. Na razie znikam w "przepastnym" lesie mojej działki. Pojawię się za około dwa tygodnie. Życzę wszystkim udanych spacerów.